sobota, 8 grudnia 2012

Draft 2012 najlepszym pod względem rozgrywających?

Trudno zaprzeczyć twierdzeniu, że pozycja rozgrywającego jest najważniejszą w futbolu amerykańskim. Gracz na tej pozycji musi wykazywać się nie tylko umiejętnym rzucaniem futbolówki – wymaga się też od niego by był liderem i pewnego rodzaju sercem zespołu. Dobry klubów, dobry quarterback jest podstawą do skompletowania ofensywnej jedenastki, dlatego, że nie ma znaczenia jak dobrzy będą skrzydłowi czy nawet biegacz, jeśli rozgrywający popełniając błędy będzie obracał ich wysiłki w bezcelowe. 

Już tegoroczny draft wróżył, że liga wzbogaci się na tej pozycji, ponieważ z pierwszymi dwoma numerami mieli zostać wybrani właśnie rozgrywający. Te oczekiwania zostały spełnione z nawiązką, a jako pierwszy Andrew Luck, a jako drugi Robert Griffin III czy jak kto woli ‘RG3’ (w pierwszej rundzie zostali wybrani także Ryan Tannehill i Brandon Weeden). W meczach przedsezonowych niespodziewanie wyróżnił się także Russell Wilson, który został wybrany w 3 rundzie z numerem 75. 


Ten pierwszy miał być następcą niemal już legendy Indianapolis Colts – Peytona Manninga, jednak mimo pozyskania młodego zawodnika, drużyna z Indiany była bardzo nisko oceniana, a często ostatnia w przedsezonowych rankingach. Jego pozycja w drafcie nigdy nie została zachwiana, nawet mimo rewelacyjnego sezonu Griffina. Nowa nadzieja ‘Źrebaków’ została nazwana przez Tony Pauline „najlepszym rozgrywającym od czasów Peytona Manninga”, a Mel Kiper Jr. z ESPNu posunął się dalej i w swojej wypowiedzi przedłużył wspomniany okres do czasu kiedy do NFL miał przybyć John Elway.

Dla drugiego z nich, drużyna Washington Redskins oddała aż cztery wybory (przez okres 4 lat), wspinając się dzięki temu na drugie miejsce w drafcie. RG3 jest znaną twarzą w Stanach i ma podpisane kontrakty reklamowe m. in. z takimi koncernami jak Adidas, Gatorade czy Nissan. Krytycy podejrzewali, że taka popularność przeszkodzi mu w skupieniu się na grze i rozpowszechnione stało się stwierdzenie, że „zarobił więcej niż jakikolwiek inny debiutant w historii przed rzuceniem podania w oficjalnym meczu”. 

Russell Wilson to gracz, który przez całą swoją karierę był niedoceniany przez swój niski wzrost (180 cm), kiedyś powiedziano o nim, że gdyby mierzył 20 centymetrów więcej, to prawdopodobnie wybrano by go w na początku pierwszej rundy.


Wszyscy trzej są niekwestionowanymi liderami swoich zespołów, co oczywiście przywodzi na myśl porównanie do draftu, który miał miejsce 10 lat temu w 1983 roku, kiedy to zostały wybrane takie gwiazdy jak właśnie John Elway, Jim Kelly, Dan Marino czy chociażby Tony Eason. Z kolejną porcją znakomitych quarterbacków mieliśmy do czynienia również w 2004 roku, a w lidze pojawili się wtedy Eli Manning, Ben Roethlisberger oraz Philip Rivers. Ale nawet w obliczu takich nazwisk, tegoroczna klasa ma szansę stać się najlepszą w historii.

Andrew Luck dokonuje w tym sezonie takich rzeczy, że nawet najstarsi fani futbolu przecierają oczy, przez cały zeszły sezon jego zespół wygrał dwa spotkania, po czym sprzedał najlepszego zawodnika i zatrudnił Lucka. Na cztery mecze przed końcem ‘regular season’, mistrzowie Super Bowl z 2006 roku mają aż 8 zwycięstw! Należy wziąć pod uwagę, że Luck dołączył do drużyny dopiero pod koniec czerwca, dlatego że uroczystość ukończenia studiów w Staford odbywała się wyjątkowo późno. 

Stołeczni ‘Czerwonoskórzy’, tak samo, nie mają na co narzekać, gdyby dzisiaj ktoś zapytał zarządców klubu czy dzisiaj oddali by te wybory w drafcie, by uzyskać upragnionego zawodnika, to odpowiedź padłaby bez zastanowienia. Dodatkowo, napawa optymizmem to, że RG3 jest mądrym zawodnikiem i zapewne najlepsze występy ma jeszcze przed sobą. W tym sezonie stanie jeszcze naprzeciw Ravens, Browns, Eagles i Cowboys, a to oznacza, że będzie miał jeszcze szansę na pokazanie na co go stać. 


Dwunasty wybór trzeciej rundy doprowadził zespół z CenturyLink Field do bilansu 7-5, dzięki czemu są jeszcze w grze o playoffy na zasadzie ‘dzikiej karty’. Ostatnio zrobił na złość krytykom twierdzącym, że nie potrafi wygrywać na wyjeździe, wygraną przeciwko Bears w Chicago. Co więcej, dzięki jego podaniom zamienionym na przyłożenia, Jastrzębie już trzykrotnie wygrywały swoje mecze w ostatnich dwóch minutach regulaminowego czasu gry lub w dogrywce. Widać, że ma w sobie gen zwycięzcy. 

Pozostali dwaj rozgrywający z pierwszej rundy radzą sobie przyzwoicie – Tannehill pobił rekord Dana Marino w jardach zdobytych podaniami przez debiutanta w jednym sezonie (rekord klubowy) i rzuca ze skutecznością 57.9% , Weeden ma najwięcej zwycięstw w sezonie jako debiutant Browns (5). Ponadto, jeśli wziąć pod uwagę same statystyki, 29-letni debiutant niewiele różni się od Andrew Lucka, do tej pory zanotował on 13 podań przyłożeniowych i 15 przechwytów, a Luck odpowiednio 17. 

Wszyscy wyżej wymienieni, bez odstępstw poprawiają sytuację swoich zespołów, tak samo jak każdy zagrał od początku w każdym z meczów sezonu zasadniczego. Ani rozgrywający, którzy przybędą do ligi za rok, ani ci, którzy znajdą się w niej za dwa lata, nie prognozują na przyszłość aż tak dobrze. Tak więc polecam oglądać ich tak dużo jak się tylko da, ponieważ wkrótce może nam to uniemożliwić początek playoffów. Ponadto możemy być świadkami rodzenia się nowej ery w dziejach NFL, w której na pewno nie raz zobaczymy wcześniej wspomniane nazwiska nie tylko podczas bicia rekordów, ale i do wspięcia się po największe futbolowe trofeum – Super Bowl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz