piątek, 14 września 2012

Sztuka dyskusji z arbitrami

Artykuł napisany przez Stephena White'a dla bleacherreport.com

Mogę wam powiedzieć z doświadczenia, jako były gracz NFL, radzenie sobie z sędziami będzie zawsze śliską sprawą. Kiedy pomylą się w swoim werdykcie, oczywiście chce się na nich jęczeć albo nawet się wydrzeć, a nawet rzucić wyzwiskiem. Dzieje się tak w szczególności, gdy mecz ma dużą wagę i co za tym idzie, towarzyszą mu wielkie emocje. Aczkolwiek są oni też są tylko ludźmi; trzeba zrozumieć, że im bardziej się ich krytykuje, tym większe prawdopodobieństwo rewanżu z ich strony.

Taka interakcja z arbitrami będzie miała efekt przeciwny do zamierzonego. Na pewno nie chcesz sprawić, że będą tylko szukali sposobu, by rzucić żółtą flagę, gdy tylko popełnisz najmniejszy błąd

Wtedy, kiedy ja rozgrywałem mecze w NFL, często miałem w zwyczaju jasno przedstawiać swoje żale, nie będąc przy tym zbytnio obraźliwy. Oczywiście, każdemu się może zdarzyć pokłócić się z sędzią na głos, tym niemniej trzeba to ograniczyć do minimum. W każdym razie, odchodzenie od zmysłów po każdej próbie nigdy nie przynosiło pozytywnego skutku. Tym, co chciałem osiągnąć było przyznanie się przez nich do błędu i przekonanie ich do większego skupienia. Lecz nawet mimo tego, nie zawsze sędziowie chcieli ze mną rozmawiać.

By się temu przeciwstawić, czasami próbowaliśmy 'słodzić' tym właśnie sędziom, poprzez wymienianie uprzejmości przed spotkaniem. Czasem, w temacie rozmowy, starałem się nawet wyjść poza sam futbol. Zdarzało się tak nawet w przerwach między akcjami. Wydawało mi się, że jeśli uda mi się spowodować reakcję na jakiekolwiek pytanie, to odpowiedzą również, gdy przekażę im, że przeciwnik przytrzymuje mnie przy każdej akcji.

Po tym wszystkim, jako stary defensywny liniowy, mogę powiedzieć, że to się dzieje przy każdej zagrywce.

Przed każdym meczem wiedziałem, że szanse wywarcia wpływu na arbitrów są raczej nieduże. Była jedynie mała szansa na zwrócenie ich uwagi w stronę moich narzekań i orzekną przewinienie, rzucając flagę. To m w zupełności wystarczyło by nie przestać próbować.

Jeśli dzisiaj nadal byłbym w grze, z zastępczymi sędziami, całkowicie zmieniłbym swoje nastawienie. Tak samo dobrze jak my, wiedzą, że będą tu tylko przez jakiś niewielki okres czasu. Nie chcą nic zepsuć, kiedy stadion jest pełen, a miliony ludzi oglądają ich pracę na ekranach telewizorów. Jestem pewien, że czytali umowy i wiedzą, że każdy ich ruch jest analizowany jak pod mikroskopem, więc wykorzystałbym to na swoją korzyść.

Po obejrzeniu pierwszych starć w bieżącym sezonie w zeszłym tygodniu i podczas weekendu, nie sądzę, żeby zawodnicy wystarczająco intensywnie próbowali przekonywać prowadzących mecz do swoich racji. Widzę to, gdy liniowi są przytrzymywani, skrzydłowi nielegalnie powstrzymywani - każdy rodzaj przewinienia został już pominięty, ale niewiele z nich było zauważonych przez samych zawodników.

Wydaje się, że gracze dają im dużo więcej szacunku, niż na to zasługują, wyciągając wnioski z ich pracy. Wiedząc wszystko to, co napisał o nich NY Times, wielu z nich jest wątpi w swoje umiejętności. Możecie sobie wyobrazić, co przebiega im przez myśli po każdym z zagrań?

"Czy powinienem podjąć taką decyzję?"

"Czy nie zagwizdałem za wcześnie?"

"Czy na pewno znam wszystkie zasady?"

"Czy na ESPNie wyśmieją mnie po meczu?"

Z całą tą presją na ich barkach, dlaczego nie miałbyś przedstawić im swojego spojrzenia an ich decyzję? Kto wie, może kilku z nich będzie w stanie wyprowadzić z równowagi wszystkich wątpiących, ale nie ma mowy, że uda się to wszystkim. Co zawodnik ma do stracenia przez spróbowanie zastraszenia tych sędziów, by podjęli korzystną decyzję?

Nic mi nie przychodzi na myśl.

Nie mówię tutaj o braku okazywania szacunku przez zawodników, jednak używałbym w stosunku do nich dużo więcej 'mocy'. Nie znam nikogo, kto wierzy, że zostaną tu do końca sezonu, tak więc gracze powinni to wykorzystać dopóki tylko mogą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz